Fasnacht

poniedziałek, lutego 27, 2012 Kasia na Rozdrożach 5 Comments



Fasnet, Fasching, czy po prostu Karnawał.


Inny niż karnawał w Rio, gdzie półnagie boginie tańczą otulone w pióra i inny niż w Polsce, gdzie na balach karnawałowych bawią sie przede wszystkim przedszkolaki.


To karnawał otulonych w futra bogiń (temperatury są tu niestety trochę inne niż w Rio), przedszkolaków i studentów, rodziców i dziadków.


I co najważniejsze, każdy musi się przebrać! 


To święto wiedźm i królowych, dam i huzarów, błaznów i diabłów.


To święto kolorowe i głośne, ale też przaśne i ludowe.


I chyba dlatego nie ma w moim regionie ani jednej osoby, która nie żywi do Fasnacht żadnych uczuć, bo Fasnacht albo się kocha, albo nienawidzi, pomiędzy nie ma nic.


Po spełnieniu szeregu wymagań można dołączyć do jednego ze stowarzyszeń.


Stroje są zwykle bardzo kosztowne.


I pracochłonne


Jak to przebranie z orzechów włoskich


Lub karteczek samoprzylepnych



Przeczytaj również

5 komentarzy:

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!