Po deszczu, przed deszczem, Malaga!

niedziela, września 30, 2012 Kasia na Rozdrożach 18 Comments



Szwajcarska Matka Natura od kilku dni skutecznie chłosta nas deszczem i wiatrem, dlatego mówię: nie to nie. Zamiast napisać o jej urokach, uciekam w tropiki (prawie) i wybieram się do Malagi (i nie mowa tu o lodach – moich najukochańszych, najwspanialszych i najulubieńszych, ani o napoju bogów). 

Malaga to miasto, do którego podchodziliśmy jak sroka (czy inny zwierz) do jeża. Przewodniki pisały, że to najbrzydsze miasto Andaluzji, znajomi mówili: ee tam, nic takiego, nie opłaca się, a droga z i do lotniska (gdy przylatywaliśmy do Andaluzji) też jakoś nie zachęcała do zobaczenia reszty.
Powiem tak: przewodniki nie mają pojęcią! Znajomi swoją drogą też ;)

Dzień w Maladze był jednym z najpiękniejszych ever. Odwiedziliśmy port z ogromnymi parowcami i wycieczkowcami, które skutecznie pobudziły wyobraźnię do marzeń o zamorskich wyprawach, zjedliśmy najlepsze w naszym życiu dania kuchni indyjskiej (nie bójcie się iść w Hiszpanii do indyjsko - meksykańskiej restauracji, to może być strzał w dziesiątkę!), zrobiliśmy mnóstwo zdjęć z serii „jumping people” (ja mówiłam „jump”, oni skakali) i po kilku godzinach w upale udało nam się skomponować piosenki na miarę przeboju lata. Obserwowaliśmy papugi w parku, podziwialiśmy setki plażowiczów nie zważających na fakt, iż plaża w centrum miasta ściekami płynie ;) i widzieliśmy gołego Jezusa (bądź nie Jezusa) pod katedrą.

Ja chcę do Malagi! Natychmiast!

PS. Ta restauracja to Amigos Grill w porcie.




















Na specjalne życzenie: „jumping people” i (AL)Edupa.



Przeczytaj również

18 komentarzy:

  1. Eee już myślałam, że dasz zdjęcie jumping people :D

    Maaaraaakeeeesz, maaarakeeeesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam okazji poznać Malagi. Ot, tyle tylko, co się człowiek z bagażami poprzemieszczał z punktu wlotu do punktu wylotu ;) (Z lotniska na autobus i na kawę) I tamten spacer faktycznie nie zachęcał, ale to przecież było daleko od "fajnych miejsc", bo lotnisk się nie buduje na starówkach, itp. ;)
    Więc może kiedyś się skuszę, po zdjęciach widzę, że warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez tak bylo, lotnisko, fabryka San Miquela i siuuu na moje wzgorza. W koncu sie jednak wybralismy i w ogole nie zalujemy :))

      Usuń
  3. "Przewodniki pisały, że to najbrzydsze miasto Andaluzji" - czy w Hiszpanie rzeczywiście są jakieś brzydkie miasta???? I to na dodatek w ANDALUZJI?? :D Mam nadzieję, że kiedyś się przekonam, że jednak nie ;) Nie wiem, może to dzięki Twoim zdjęciom, ale Malaga bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, tez mi sie to dziwne wydawalo, dlatego sami sprawdzilismy :)) I musze powiedziec, ze bylo naprawde super :))

      Usuń
  4. kurcze, ja zawsze marzyłam, żeby odwiedzić Malagę i w ogóle Andaluzję, sobie kiedyś pojadę... i nie będę czytać żadnych przewodników... a co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andaluzja jest przepiekna, a Malaga oceniona zostala jako najbrzydsza, ale z tych najpiekniejszych :)) Ale masz racje, nie czytaj przewodnikow, tylko jedz! :)

      Usuń
    2. tak zrobię, zresztą mi niewiele potrzeba.. :)

      Usuń
  5. Wracamy? :DD

    nie będę się tu logować ^^

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  6. ja tez zakochalam sie w Maladze, a moj maz tez chcial ja szerokim lukiem ominac- na szczescie czasem jestem uparta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na szczescie! Bankowo przeczytal w jakims przewodniku, ze Malaga jest straszna, ja nie wiem, co te przewodniki przeciw niej maja :/

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!