Flohmarkt

sobota, kwietnia 07, 2012 Kasia na Rozdrożach 7 Comments



Pierwsza sobota miesiąca znaczy w Kreuzlingen tyle co Flohmarkt. Czym jest Flohmarkt? Pchli targ to o wiele za mało powiedziane…

W Szwajcarii wyrzucanie starych rzeczy jest zbyt kosztowne i pracochłonne. O wiele łatwiej wystawić stara szafę na ebayu albo ricardo (szwajcarskim allegro), ktoś kupi za grosze, przyjedzie, rozłoży i zabierze. Voila!
Flohmarkt z kolei to taki ebay pod chmurką. Skupia miłośników staroci, łowców okazji i młodych urządzających swoje pierwsze gniazdko. Jest wybawieniem dla niezbyt zamożnych czy po prostu oszczędnych, ale też powodem rodzinnych nieporozumień. Jedna z moich znajomych musiała porozdawać całe swoje mienie i przejść na odwyk zakupowy, druga pod groźbą rozwodu w każdy pierwsza sobotę miesiąca wybiera się „do miasta na kawę” i swoje zdobycze najpierw ukrywa u przyjaciół, by potem pod osłoną nocy upchnąć je jakoś w piwnicy i garażu.
Na Flohmarkt dostać można po prostu wszystko: meble, stare zegarki, talerze, lalki, garnki, książki, szklane kulki i antyki. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

W Kreuzlingen handluje się w dwóch miejscach: w niewielkim parku w centrum oraz w podziemiach domu spokojnej starości, który to z prawdopodobnie praktycznych względów graniczy z kościołem i cmentarzem.
Prawdziwy highlight jednak, wydarzenie oczekiwane przez cały rok, to tzw. Duży Flohmarkt (moja relacja tu i tu!), odbywający się dwa dni w czerwcu. Impreza trwa dzień i noc, stoiska ciągną się 14 kilometrów, w Niemczech (Konstanz) i w Szwajcarii (Kreuzlingen). Wino i piwo leją się litrami, zewsząd dochodzi zapach pieczonej kiełbaski albo crepes, a wielbiciele okazji co drugie stoisko natrafiają na biznes życia. Więcej przeczytacie o tym w czerwcu, teraz zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z dzisiejszego Flohmarkt.



Przeczytaj również

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie targowiska ze starociami. W Lille we Francji także odbywa się raz do roku taki rynek. Kilka milionów straganów robi wrażenie i oczywiście ciężko jest tylko oglądać:)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka milionow? Chyba bym zwiariowala, bo na tym lipcowym musze podejsc po prostu do kazdego! PS. Latarki (albo lapki na czolo) obowiazkowe, bo w nocy nic nie widac! ;)

      Usuń
  2. Hm, już na tych zdjęciach wypatrzyłam kilka egzemplarzy, którym chętnie przyjrzałabym się baczniej. Obawiam się, że wizyta na takim targu szybko przyprawiłaby mnie o bankructwo!
    Chwal się, co fajnego ustrzeliłaś :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze przyznac, ze tym razem, po raz pierwszy w historii, nie kupilam NIC. Bylam tak zajeta fotografowaniem, ze zapomnialam :D A tak na serio, ja kupuje zawsze tylko to, czego potrzebuje, a trzeciego garnka do fondue zdecydowanie nie potrzebuje ;)
      Tez juz cos upatrzylas? Dostalam do tej pory kilka zamowien, w tym dwa na globus :D

      Usuń
    2. Na globus? W sensie, że przyprawisz kogoś o ból głowy? ;D

      Usuń
    3. W sensie, ze globus ze zdjecia, szalona! ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku, zanim pobiegniesz dalej, pozostaw po sobie komentarz. Pozwól nam porozmawiać, inaczej ten wpis zostanie zwykłym monologiem. A mi zależy na Twojej opinii!